Ateny - Grecja

Opublikowano w 8 kwietnia 2025 10:33

Mój ostatni wypad weekendowy do Aten

Hej!

Ostatnio, znaczy się od czwartku 27.03 do poniedziałku 31.03 poleciałam z moimi przyjaciółmi Martą i Michałem do Aten (Grecja). I muszę przyznać, że było naprawdę mega! Jestem bardzo mile zaskoczona jak piękne są Ateny i jakie piękne można znaleźć tam miejsca.

Lecieliśmy z dwóch innych lotnisk i spotkaliśmy się na miejscu. Zabukowałam nam super mieszkanko w samym centrum przez Airbnb, które mega polecam!

Tutaj link: https://www.airbnb.de/rooms/15190369?source_impression_id=p3_1744093886_P3OvXy7hZFIEOJAA

Każdy z nas miał nawet swoje lóżko, a z tarasu na dachu mieliśmy piękny widok na Akropol. Wszędzie można było dojść na pieszo – dzięki temu można zaoszczędzić dużo pieniędzy na taksówkach, Uberach i komunikacji miejskiej. Jedyne to, że trzeba jednak wziąć taksówkę lub autobus żeby dojechać na plaże, bo to jednak około 20 minut jazdy.

Już pierwszego wieczora przeszliśmy się na spacer do części miasta zwanej Plaka – około 10 minut spaceru. Część miasta tętniąca życiem. Wszędzie sklepiki, stragany, restauracje i bary. A greckie jedzenie to po prostu marzenie – zwłaszcza dla kogoś kto lubi zjeść mięso 😉. Ceny były również zaskakująco niskie. Po obżarstwie pierwszego wieczoru nauczyliśmy się również, że w Grecji wystarczy na 3 osoby wziąć jakąś przystawkę typu sałatka grecka i np. saganaki, tzatziki lub różne sosy. Chleb i tak zawsze podadzą oraz 2 dania głównie, ponieważ porcje są przeważnie ogromne. Codziennie objadaliśmy się moussaką, souvlakami, biftekami i gyrosem. Zawsze – naprawdę zawsze – wszystko było przepyszne… nieważne czy restauracja była na uboczu czy w renomowanej części miasta.

Drugiego dnia zwiedziliśmy Akropolis – patrząc z dołu wydaje się, że wyprawa na górę będzie bardzo długa i męcząca. Tak jednak nie jest – wykupując wycieczkę z przewodnikiem wchodzi się powoli na górę, gdyż co chwilę robione są krótkie przerwy aby opowiedzieć coś o historii Akropolu i Aten. Polecam jednak założenie wygodnych sportowych butów, bo czasem bywa stromo, ślisko i kamieniście. Widzieliśmy kilka osób w klapkach, ale nie wyglądało to zbytnio wygodnie i bezpiecznie. Mała anegdota: nasza przewodniczka opowiadała wszystko po angielsku – co drugie słowo mówiła „lovely” i stwierdziliśmy, że następnym razem trzeba kupić ouzo i popijać za każdym razem jak padnie to słowo. Co nas jeszcze bardziej rozśmieszyło, było to, że Zeus w języku angielskim nazywany jest „ZUS”. Jak to wszyscy Polacy, mięliśmy przynajmniej z czego się pośmiać 😉.

Zaskoczeniem dla mnie było to, że gdy wdrapaliśmy się na samą górę, były tam masy ludzi. Nawet nie chcę sobie wyobrazić co tam musi się dziać w sezonie…. Przecież to dopiero marzec… Dlatego odwiedzenie Aten polecam raczej nie w sezonie – marzec był według nas idealny!

Widok z Akropolu jest niezapomniany – widać całe Ateny i nawet morze! Bardzo polecam aby się trochę spocić i wdrapać na górę – choćby dla tego widoku! 😉

Po wejściu na Akropol i zrobieniu pięknych zdjęć, zeszliśmy skrótem na dół i poszliśmy najpierw na pyszny obiadek do typowej greckiej tawerny. Popołudnie spędziliśmy potem na plaży – gorąco polecam plażę o nazwie Kalamaki Beach. Znajdziecie tam małą czystą plażę z wygodnymi leżakami (7€ za jeden / 10€ za jeden w weekend) oraz z barem. Na miejscu lub leżąc na plaży można się coś napić, np. piwko czy koktajl i nawet coś zjeść – zamówiliśmy raz porcje souvlaków z frytkami, sałatką i tzatziki i było naprawdę pyszne!

Co nas jednak najbardziej zaskoczyło, było to, że bardzo dużo ludzi pływało w morzu. Rzeczywiście było cieplutko – niby 19 stopni w cieniu, ale słońce mocno grzało – odczuwalne 25-28 stopni. Jak byliśmy rok wcześniej o tej samej porze w Barcelonie, to woda była wręcz lodowata…. A tutaj niespodzianka… po zanurzeniu stóp okazało się, że woda była chłodna, ale nie za zimna. Ja jestem osobą, która po prostu musi wskoczyć do morza i popływać 😉. Ponieważ nie zabraliśmy strojów kąpielowych, wyruszyliśmy w poszukiwania typowego chińskiego sklepu z ciuchami – po jakichś 30 minutach taki znaleźliśmy – z Martą udało na się kupić 2 stroje kąpielowe (nawet ładne) za około 10-15 Euro każdy. Michał nie przepada za zimnymi kąpielami, to on nic nie potrzebował. Naszym celem stało się wtedy, aby następnego dnia wskoczyć do morza i popływać!

Wieczorem skoczyliśmy jeszcze do greckiej tawerny, gdzie siedzieli sami tubylcy niedaleko plaży, a potem na drinka obok naszego mieszkanka.

Następnego dnia wybraliśmy się na przejażdżkę autobusem „hop on hop off”, co naprawdę było fajne, bo można było zobaczyć wszystkie „najważniejsze” miejsca w Atenach. Potem autobus zawiózł nas wzdłuż morza nad jezioro Voulagmeni – coś przepięknego… Gdy tam dotarliśmy okazało się jednak, że jest to jezioro termalne i żeby się móc wykąpać, trzeba zapłacić dosyć drogą wejściówkę dzienną + dodatkowo chyba 30 Euro za jeden leżak. Ponieważ woleliśmy iść na plażę, która była praktycznie naprzeciwko, zdecydowaliśmy nie wydawać na to pieniędzy. Myślę jednak, że jest to fajna opcja jak jest się tam kilka dni dłużej. Na obiad poszliśmy do bardzo eleganckiej restauracji naprzeciwko – „Labros Restaurant” (link: https://labrosrestaurant.gr/en/). Jedzenie i obsługa pierwsza klasa! Jesz patrząc na morze….  Muszę jednak zaznaczyć, że to był nasz najdroższy obiad. To restauracja ze świeżymi owocami morza i rybami. W menu znajdziemy również steka z angusa, jeżeli ktoś nie je ryb 😉. Jedzonko było naprawdę przepyszne!

Po obfitym obiadku poszliśmy na spacer wzdłuż morza i znaleźliśmy kawałek dalej małą zatoczkę, w której wskoczyłam z Martą do morza aby troszkę popływać. Woda była bardzo orzeźwiająca, co dało nam dużego kopa adrenaliny! Potem udaliśmy się na długi spacer wzdłuż morza, aż do zachodu słońca. Wieczorem wyskoczyliśmy jeszcze na „Plakę”, gdzie zjedliśmy kolację w knajpce przy części miasta „Mostiraki”.

W przedostatni dzień wybraliśmy się do portu nad morzem (Piräus), a potem wylegiwaliśmy się na plaży (Kalamaki Beach), gdzie znowu wskoczyłam dwa razy do morza, żeby popływać.

Popołudnie spędziliśmy na chodzeniu po centrum miasta – głownie Plaka i Mostiraki – i kupowaniu pamiątek, jedzeniu i zwiedzaniu. Wieczorem wylądowaliśmy w typowej greckiej tawernie, gdzie grana była grecka muzyka na żywo, a Grecy po wypiciu kilku ouzo nawet tańczyli.  To było piękne greckie zakończenie naszej podroży, gdyż rano musieliśmy już jechać na lotnisko 😉.

Uwaga: Jadąc z centrum Aten na lotnisko radzę zaplanować sobie 1 – 1,5 godziny jazdy taksówką. Po drodze są mega korki i dojazd do samego lotniska zajął nam prawie 1,5 godziny.

Co zwiedziliśmy w Atenach:

  • Akropol z najważniejszymi świątyniami
  • Wzgórze Filopapou (Marta i Michał – bo ja wolałam dłużej spać ^^)
  • Plaka, Anafiotika i Mostiraki
  • Ateńska Agora
  • Stadion Panateński – tylko z autobusu – nie można było wejść
  • Plac Syntagma
  • Jezioro Vouliagmeni
  • Różne plaże przy Atenach

Czy warto przylecieć i zwiedzić Ateny?

Powiem szczerze, że my byliśmy pod wrażeniem i bardzo polecam wycieczkę do Aten. Myślę, że koniec marca, kwiecień lub maj to najlepszy czas na odwiedzenie Aten – na pewno poza sezonem! 😉 Ateny nadają się na wypad ze znajomy, ale myślę, ze na pewno zabiorę tam też moje dzieci w przyszłości, bo widziałam, że można tam znaleźć dużo atrakcji dla dzieci i fajnych dużych placów zabaw. Zawsze można tez znaleźć tanie loty poza sezonem z dużych lotnisk. Meeeeega polecam!

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.